Zurich wiosną i latem zakwita. Każdego roku kwiatowe pierścienie wokół drzew zachwycają przechodniów. Spacerując ulicami, byłam przekonana, że miasto samo zaprojektowało swoją dziką kwiatową przestrzeń. Piękne kępy kwiatów okazały się być dziełem jednego człowieka.
Maurice Maggi jest z wykształcenia architektem krajobrazu (Landschaftsgärtner), a także znanym szefem kuchni. Od początku lat osiemdziesiątych działa jako partyzant ogrodowy (Guerilla Gardener). Ponad 30 lat rozsiewa ziarna różnych roślin w zuryskiej metropolii. Po 15 latach przyznał się publicznie, że jest autorem kwiatowego szlaku w Zurichu…wielu to zaskoczyło, gdyż przez wiele lat obecność pięknych kwiatów w mieście mieszkańcy przypisywali cudownemu kaprysowi natury. Jest autorem dwóch książek pt. „Jadalne miasto” („Essbare Stadt” – w której opisał jak wiele wartościowych składników dań rośnie wokół nas) oraz druga napisana wraz z Juliette Chrétien „Proste Różnorodności” („Einfache Vielfalt” – również kulinarna).
Jak dziś zwiększyć tereny zielone, kiedy przestrzeń miasta jest ograniczona? Maurice Maggi – kwiatowy graficiarz ma na to pomysł. Realizuje go od ponad 30 lat.
Parki, trawniki, aleje drzew, kwiaty w donicach, to jedne z wielu możliwości „zazieleniania” miasta. Ale nie jedyne…
Władze oraz mieszkańcy miast powoli zapominają czym jest dzikość natury. O tym będzie właśnie ten tekst. Oaza – jaką stanowi ogród w mieście, jest coraz bardziej doceniana ze względu na terapeutyczne i wypoczynkowe role, jakie spełnia,..spacerując, zwiedzając, czy gdy wracamy do domu po dniu pracy i mamy możliwość rozłożenia koca na miejskiej łące – o ile taka jest…
Przechodząc ulicami Zielonej Góry często mijam trawniki – ścięte niemal „na 0”. Łysina. I zamiast rozkoszować się bujnością zieloności…widzę wysuszone, zmęczone i spragnione wody źdźbła. Słońce wypala całą zieloność, gdyż wilgoć nie ma szans się gromadzić i ją utrzymać.
A ten.. kawałek ziemi otaczający drzewo na ulicach miast…zwykle obsypany ziemią…
Jest sposób, by zazielenić miejski krajobraz. Sprytnie wprowadził go w życie – Maurice Maggi w Zurichu.
Urban Gardener (Miejski Ogrodnik) – czy jak sam siebie nazywa Kwiatowy Graficiarz.
Zanim przejdę do rozmowy ze spotkania z Maurice, trochę o partyzanckiej ogrodniczej idei.
Ogrodnictwo partyzanckie – nasionami rozsiewa społeczną zmianę
Czym jest ogrodnictwo partyzanckie?
Z ang. Guerrilla Gardening – Partyzantka Ogrodowa – dotyczy osób, które by upiększyć przestrzeń miejską potajemnie sadzą w mieście rośliny.
Jest to forma działania polegająca na wykonywaniu prac ogrodowych na terenie, do którego tenże „ogrodnik” nie ma praw własności ani pozwolenia na taką aktywność. Partyzancko uprawiane tereny są obsadzane roślinami jadalnymi i ozdobnymi. Tego rodzaju prace prowadzone są na ogół w miejscach publicznych – zaniedbanych, opuszczonych lub będących własnością prywatną, lecz noszących znamiona porzucenia przez właściciela. Takim działaniem jest również praca ogrodnicza wykraczająca poza granice własnych posiadłości.

Polska, Zielona Góra 2016. Moja mama dla przykładu od lat dba o las leżący za naszym ogrodzeniem, zagrabia, sprząta śmieci, a nadmiar kwiatów, czy nowo samoistnie wysiane drzewa i krzewy owocowe z naszego ogrodu wysadza przy granicy lasu.
Ogrodnicy partyzanci to szeroka gama ludzi i ich motywacji. Od pojedynczych jednostek, grup znajomych po aktywistów politycznych lub działaczy ruchów ekologicznych. Ludzi traktujących tego rodzaju działanie jako formę protestu. Protestu, który nie polega jedynie na sprzeciwie i prośbach, by dokonać zmian przez władze miast. Ale na wprowadzaniu zmian przez samych aktywistów. I tak naprawdę protest ten jest dążeniem do powrotu do tego jak natura sama zarządzała swoim terenem zanim człowiek ją likwidował, by budować. Praktyki takie mogą w założeniu kształtować prawa do ziemi, prowadzić do „adopcji” ziemi porzuconej lub nieużywanej. Ma na celu promowanie ponownego rozważenia planowania roślinności miejskiej, która do tej pory była zaniedbana. Kolejnym celem partyzanckiego ogrodnictwa jest udostępnienie korzyści z uprawy tej ziemi osobom, które nie mają swojego ogrodu oraz poprawa estetyki otoczenia. W przypadku roślin jadalnych istnieje możliwość korzystania z plonów przez okoliczną społeczność. Ważnym aspektem i sensem protestu jest szerzenie wiedzy, o tym że my jako mieszkańcy danego obszaru – mamy prawo do uprawiania miejskich ogrodów. W Niemczech w mieście Andernach wizja miejskiego jadalnego ogrodu stała się rzeczywistością. Wokół zamku, gdzie wcześniej górowała sama trawa – zaplanowano zasadzenie drzew owocowych, plantacji winogron oraz warzyw. Tutaj mieszkańcy z szacunkiem korzystają z darów ziemi, pomagają w wolnej chwili w pracach ogrodowych i z radością zbierają plon – jakiego potrzebują. Czego nie zaplanuje miasto – i tak zasiać można…
Część działań partyzantki ogrodowej (jako de facto nielegalnych) prowadzonych jest w nocy i okrytych tajemnicą – mimo to niektórzy partyzanci ogrodowi działają w bardziej widoczny sposób.
1 maja został ustanowiony Międzynarodowym Dniem Partyzanckiego Siania Słoneczników.
Miejski Ogrodnik – Partyzant Ogrodowy – Kwiatowy graficiarz
Pewnego dnia ludzie zaczęli zauważać dziko rosnące kwiaty. Wiele z nich jest pod ochroną. Zaczęli się zastanawiać jak to się stało, że wykluwają się z ziemi. Maurice sadził kwiaty – nie zostając odgadniętym jako autor… aż 15 lat. Kiedy Departament Inżynierii Lądowej zaplanował utrzymywanie przestrzeni miejskiej wolnej od chwastów poprzez rozpylanie herbicydów, w tym samym czasie siewca Maggi wpuszcza w ziemię nasiona. Stopniowo rozszerzał swój repertuar kwiatowych mikstur (ponad 50 rodzajów) i rozszerzał zasięg siewu. Nasiona kupuje głównie w szwajcarskich gospodarstwach ekologicznych. Głównie sadzi malwy, maki i dziką szałwię. Powstało wiele rabat kwiatów, w miejscach które były gołe i niezaplanowane. Takie „Hopeless places” – jak sam mówi. Zaczął w 1984. 30 lata spacerowania z ziarnami.
SZLAKIEM MALW
do
MAURICE MAGGI
Pisząc ten tekst pytałam znajomych i ludzi, których poznawałam, czy wiedzą kto sadzi te dzikie kępy kwiatów. Większość osób nie wiedziała. Jak dotarłam do Maurice? Tuż przed wyjazdem do Polski, z przypadku poznałam mojego przyszłego pracodawcę Petera. Będąc już w Polsce, kupowałam malwy i sadziłam je w ogródku mamy. Wpadłam na pomysł, by przy okazji spacerów sadzić je w mieście. Po powrocie do Zurichu, gdy rozpoczęłam pracę opowiedziałam Peterowi o sadzeniu malw. By zobrazować o jakie kwiaty mi chodzi – pokazałam zdjęcie kępy malw, zrobione w Zurichu. Zapytał czy wiem, kto je sadzi i opowiedział mi o Maurice już pierwszego dnia w pracy. Tak trafiłam na ciekawą postać, do której dotarłam moim kwiatowy szlakiem. Szlakiem, który uczy mnie, że należy wprowadzać w swoje życie wartości, które są dobre dla naszej planety. To teraz czas na spacer…
…i to spacer z Maurice. Spotkaliśmy się w piękny słoneczny dzień w Cafe du Bonheur na placu Bullingerplatz. Był ze mną Wung, znajomy filozof, który zna się na roślinach i chętnie zgodził się towarzyszyć mi w spotkaniu.
Paulina: Opowiedz mi o sobie.. Co robisz w życiu?
Maurice: Mój umiłowany zawód to kucharz. Jestem również architektem krajobrazu. Od 1984 roku sadzę malwy, oraz inne rośliny w publicznej przestrzeni. Napisałem książkę kulinarną „Jadalne miasto”. Obecnie piszę drugą w tej samej tematyce o prostej różnorodności. Niedługo będzie można więcej się o niej dowiedzieć.
P: Ciekawa jestem co Cię zainspirowało, by zostać kwiatowym-grafficiarzem?
M: Kiedy zaczynałem sadzić przestrzeń wokół drzew była wyjałowiona, sterylna. Spacerując miastem mijałem wiele pustych połaci ziemi. To mnie zainspirowało, by je zmienić. Jako architekt krajobrazu z moim postrzeganiem na zieleń w mieście nie godziłem się na tę zaplanowaną sterylność – tak rozpoczął się mój protest – poprzez działanie. Używając mojej wiedzy i narzędzi jakimi są kwiaty pomyślałem, ze mogę to zmienić. Ta aktywność przyciąga uwagę ludzi. Piękno i bujność roślin. Pozwalamy im na nowo odkrywać rośliny w mieście, które wyglądają tak jakby same na dziko wyrosły. Właściwie one stają się dzikie. Dzikość, która wyrasta z ziemi z moich nasion. Dzikość, która tak naprawdę okazuje się, że jest nielegalna. Zacząłem sadzić malwy. Niekiedy je ścinano, w innych miejscach pozwalano im rosnąć. Nie poddawałem się. Zdarzało się, ze mieszkańcy dzwonili do miasta z feedbackiem i podziękowaniem za zasadzenie kwiatów w danej okolicy. Niekiedy ludzie sami troszczą się o rabaty, podwiązują je, gdy opadają lub mogą się łamać. Zawsze cieszy mnie widok, gdy inni włączają się w dbanie o rośliny.
P: Kiedy i jak okazało się, że to Ty jesteś autorem kwiatowego szlaku w Zurichu?
M: Do momentu mojego coming out. W 2004 roku zorganizowałem wystawę, którą nazwałem „Blumengraffiti”(Kwiatowe graffiti) w Message Salon Ester Eppstein Gallery w Zürichu. Tematem było: sadzenie kwiatów w przestrzeni miejskiej. Na której pokazałem całą dokumentację jaką miałem wraz z fotografiami. Do tego mapę Zurichu z zaznaczonymi ulicami, na których na całej długości rosną moje kępy. Niektórzy znają mnie przed moim ujawnieniem się. Od momentu, gdy rozpocząłem w 1996 roku mój projekt „Respect” w Oberen Letten w Zurichu. Był to projekt na temat „urbanistic experience of nature”. Była to idea propozycji rozwoju krajobrazu. Idea stworzenia biotopu w centrum miasta. Było to idealne środowisko. Uzbierałem mieszankę nasion roślin chronionych i je zasadziłem. Obszar ten został przyjęty do listy naturalnych obszarów miasta.
P: Można powiedzieć, że zmiana wizerunku miasta powstała z Twojego siewu. Zastanawia mnie… czy aktywność partyzantów ogrodowych jest w Szwajcarii nielegalna?
M: Już nie. Wcześniej tak było. Jednak nie wiem jakie były konsekwencje w tamtych czasach. Kwiaty stały się atrakcyjne turystycznie w przeciągu ostatnich 2 lat. SwissTurism użyło moich kwiatów do reklamy miasta.
Wung: Więc w jakiś sposób zostało to zaadaptowane pod kapitalizm :)
… :)
P. Obecnie pracujesz nad jakiś nowym projektem?
M: Tak, mam teraz pewien projekt :) Ten projekt powstaje wraz z udziałem Rady Miasta.
P. Niesamowite, że tak wiele czasu minęło, by to nastąpiło. To pierwszy raz gdy pracujesz z władzami miasta?
M: Tak. Jest to plan powstania pergoli na 3 ulicach, każda o mniej więcej 200 metrów. Pergole te będą obrośnięte roślinami pnącymi. Jest to oficjalnie zaakceptowane i dopięte na ostatni guzik. :) Pracowałem też na zlecenie prywatnych firm, np. zaraz obok waszego domu jest nowe osiedle, przy projekcie którego uczestniczyłem i projektowałem tam roślinność: Ecoplace na Hädrichstrasse. Miałem też kilka zleceń przy projektowaniu ogrodów.
P. Wspaniale, to bardzo radosna nowina! Zurich jest pięknym i inspirującym zielonym miastem. Mam nadzieję, że Twoja historia będzie dodawać zapału do działania!
M: Dziękuję :) Tak, to pokazuje jak moja praca przez te wszystkie lata może wiele zmienić.
Maggi poruszył nie tylko ziemię do działania, ale też ludzi do refleksji.
Maggi spaceruje głównie nocami. Trzyma worek z nasionami kwiatów. Podchodzi do drzewa, które rośnie w alei drzew przy ulicy i rozsypuje garść ziarenek. Czasem efekt jest widoczny dopiero po 2, 3 latach. Ale warto. Kosiarze już nie mogą ich skosić. Przechodnie zastanawiają się skąd biorą się te kwiaty. Zaczynają zauważać zmianę. Bujność. W mieście lepiej się oddycha i znika ponurość. … Maurice dalej sadzi, a potem zbiera nasiona na następny rok. Nie chodzi mu tylko o piękno kwiatów i urozmaicenie otoczenia, a o pobudzenie refleksji. A dokładnie?
Byśmy pomyśleli, że nie wszystko co miasto zaplanuje jest nietykalne, nie-ingerowalne. Byśmy zastanowili się, czy miasto rzeczywiście wszytko zaplanuje? Czy może jednak są elementy, które od nas zależą?

Pierwsze zdjęcie: „PRZED” – Sihlfeld, Zurich – zrobione w (…roku) z archiwum Maurice Maggi, reszta na kolażu to zdjęcia „PO” rok 2016.
Maki symbolizują wolność, przygodę, mistycyzm, tajemnicę…
Kiedy zaczynał było to dla niego buntem, anarchią, przewrotem. Walką polityczną, estetyczną i filozoficzną.
Teraz przemienia się to w sztukę, nabrało poezji. Nazywa to „kwiatowym graffiti”.
Maurice zauważa,że w okolicy, gdzie powstają nowoczesne bloki mieszkalne – obecnie zwane apartamentowcami – wszystko jest nienagannie zaplanowane – pozbawiona duszy estetyka zielonej architektury. Architektura masowa tworzy obraz wzorem z „legolandu”. Maggi chce zasiać w ludziach myśl o powrocie do dzikości i samostanowienia roślinności. Nieprzewidywalności, która nas zachwyca. Skupić spostrzeganie i przypomnieć, że ogrody miejskie nie muszą zawsze być przewidywalne, odmierzone i tak równe jak na szachownicy. Niekiedy mieszkańcy zaczepiają Maurice,pytają czy on sadzi kwiaty, dziękują mu. To największa radość, gdy inni czerpią z tego zachwyt. Przesyłają mu także nasiona.
Malwy przypominają o domu
Ludzie przyzwyczaili się do tych małych skrawków zieleni, które Maggi pielęgnuje.. Widzimy rzeczy, które przypominają niektórym o dzieciństwie. Malwy kojarzą się z sielskim, wiejskim krajobrazem oraz letnim czasem, a barwy kwiatów ożywiają otoczenie i wprowadzają pogodny nastrój. Różnorodność barw kwiatów, łatwość uprawy i rozmnażania sprawiły, że są to jedne z popularniejszych letnich roślin ogrodowych. Pochodzenie tej swojskiej rośliny jest orientalne, a jej nazwa pochodzi od greckiego słowa malasso czyli zmiękczać. Malwy Maurice zmieniły bardzo krajobraz miasta.
Maurice Maggi został zauważony i rozpoznany. Po 15 latach sadzenia kwiatów zorganizował wystawę w Nazywa to swoim”coming out”. Jest zapraszany do wywiadów. Wziął udział w Festiwalu Ziemi (Erde Festival Zurich) w Zurichu w 2014 roku. W tym roku po raz pierwszy oficjalnie pracuje z władzami miasta przy projektowaniu miejskich ogrodów.
Maurice jest z zamiłowania kucharzem. Połączenie jego pasji – kuchni i roślinności – zaowocowało dwoma książkami pt.”Jadalne miasto”oraz „Proste Różnorodności”. Bierze udział w festiwalach, gdzie jego nazwisko wpisywane jest w plan wydarzeń. „Gotuj z Maurice Maggi” (…).
Uważam, że sama okładka jest naprawdę piękna!
Dziękuję,
Paulina
P.S.: Polecam:
Film o Maurice Maggi:
Maurice zaproszony na Festiwal Filmów dla Ziemi w 2014 roku / Filme fur die Erde Festival 2014:
„Moja motywacja stała się frustracją. To był mój wybór, czy pozostanę przy frustracji, czy zacznę ją przemieniać w motywację i działanie.”
– Tilla Künzli (cytat zaczerpnięty z Festiwalu dla Ziemi odbywającego się w Zurichu, 2014)
Zastanawialem sie nad sekretem tych kwiatow od pierwszego dnia w zh! Swietny artykul, wyjatkowa postac!
Nietuzinkowa postać,świetny wywiad!!