„Jechać do Lwowa. Z którego dworca jechać
do Lwowa, jeżeli nie we śnie, o świcie,
gdy rosa na walizkach i właśnie rodzą się
ekspresy i torpedy. Nagle wyjechać do
Lwowa, w środku nocy, w dzień, we wrześniu
lub w marcu. „
(Fragment wiersza Adama Zagajewskiego, pt. „Jechać do Lwowa”)
Do Lwowa wybrałam się razem z Olą, której rodzina podobnie jak moja, ma lwowskie korzenie, więc była to podróż trochę sentymentalna. Miasto znałyśmy wcześniej tylko z opowieści dziadków i przeczytanych przewodników.
Na miejsce dotarłyśmy autokarem, który dowiózł nas z Wrocławia pod sam dworzec Lwowa Głównego. Podróż była długa, trwała ponad 10 godzin, choć nie ciężka, autokar był prawie pusty, więc swobodnie rozłożyłyśmy się na siedzeniach i przespałyśmy większy odcinek drogi.
Lwów jest najbardziej znanym ukraińskim miastem w Polsce i jest mocno związany z naszą historią, w końcu do wybuchu II wojny światowej był miastem polskim. Do teraz wędrując pięknymi uliczkami miasta można znaleźć ślady polskości.
Dziś już wiemy, że Lwowa nie da się zwiedzić ani przez weekend, ani przez 4 dni, kryje w sobie bowiem wiele tajemnic, które trzeba odkrywać powoli, z pasją i ciekawością. Oprócz zwiedzenia starego miasta, cerkwi i kościołów czy Cmentarza Łyczakowskiego, warto odwiedzić galerie sztuki, muzea, Operę Lwowską, bazary czy posiedzieć w pachnących kawą kawiarenkach. Warto też odszukać polskich akcentów, które skrywa miasto. Wielu lwowian z pokolenia naszych dziadków mówi w naszym języku, choć w sklepach i restauracjach również bez przeszkód można porozumieć się z młodszym pokoleniem, jeśli nie po polsku, to po angielsku. Lwów to na prawdę bardzo „polskie miasto”.
Utrudnieniem może być to, że wiele napisów, nazw ulic, kawiarni, pomników, kościołów podpisanych jest cyrylicą.
Lwów można śmiało nazwać również miastem kosmopolitycznym, jest to związane z jego historią i położeniem geograficznym. Leży bowiem na szlaku bałtyckim i czarnomorskim, co niegdyś przyczyniło się do jego rozkwitu. Skupiało wiele nacji, nie tylko Polaków, Żydów, Czechów i Rusinów, ale również Niemców, Włochów, Ormian, Węgrów i Tatarów, skupiało również wiele obyczajów i religii. Przez lata było przykładem tolerancji. Obecnie miasto zamieszkują głównie Ukraińcy i Rosjanie a Polacy i Żydzi stanowią tylko mały odsetek.
Mimo, że obecna sytuacja polityczna Ukrainy jest ciężka i wiele osób rezygnuje z podróży do Lwowa, my czułyśmy się bezpiecznie. Późne wieczory spędzałyśmy jednak w hostelowym pokoju. Ola znalazła bardzo przytulny hostel „Cafee home” mieszczący się w jednej ze starych kamienic prawie przy samym Rynku.
Nasze zwiedzanie rozpoczęłyśmy więc od Starego Miasta, by później przenieść się w odleglejsze regiony…
1. Stare Miasto i Rynek lwowski
Ta część miasta to zabytek architektury, który naprawdę urzekł nas swoim pięknem. Jest odrestaurowany i czysty, nie znajdziemy tu dwóch takich samych kamienic, co świadczyło o kosmopolitycznym charakterze Lwowa. Kamienice budowali m.in Polacy, Żydzi, Ormianie, Czesi, Włosi czy Niemcy. Różnią się one kolorem, budulcem, stylem architektonicznym, jak i wiekiem. Rynek lwowski, o kształcie zbliżonym do kwadratu, z którego rogów biegną po dwie uliczki, to 44 kolorowe, przepiękne kamieniczki – prezentujące wszystkie style od renesansu przez rokoko po modernizm, urocze kawiarenki, tłumne tawerny, puby i restauracje. Otaczają ratusz z 65-metrową wieżą, z której można podziwiać panoramę starej części miasta. 2 grudnia 1998 roku Rynek we Lwowie wraz z całą starówką zostały wpisane na Listę światowego dziedzictwa kulturalnego i przyrodniczego UNESCO. Łącznie około 2 tysięcy budynków.
2. Kawiarenki
Stary Lwów pachnie kawą, jej aromat czuć z daleka. Prawie na każdym kroku można znaleźć miejsce w przytulnej kawiarence i delektować się wyśmienitą małą czarną, ale również 40 innymi rodzajami czarnego napoju. We Lwowie picie kawy jest rytuałem, w końcu to właśnie tu otworzono jedną z pierwszych kawiarni w Europie. Pod koniec września kawosze mogą uczestniczyć w Lviv Coffee Festival. W małych sklepikach z pamiątkami i czekoladą można również zakupić kilkadziesiąt rodzajów kaw. Ola kupiła 2 kg, więc jej zapach towarzyszył nam przez cały pobyt we Lwowie.
W jednej z kawiarni skusiłyśmy się oczywiście na kawę po lwowsku…
3. Tawerny, puby i restauracje
Wieczorami we Lwowie nie da się nudzić. W okolicach Starego Miasta znajdziemy mnóstwo pijalni piwa oraz restauracji, gdzie można w bardzo miły i kulturalny sposób spędzić wolny czas, wypić dobre piwo i zjeść smaczny i niedrogi posiłek.
Naszą ulubioną jadłodajnią okazało się miejsce, gdzie można zjeść tradycyjne ukraińskie potrawy w bardzo przystępnych cenach. Za dwudaniowe obiady z deserami płaciłyśmy około 15 zł.
Pewnego wieczora wybrałyśmy się do bardziej wykwintnej restauracji, ja skusiłam się na dziczyznę z pieczonymi ziemniaczkami, a Ola na polędwiczki w sosie grzybowym. Kolacja wraz z kilkoma kubkami grzanego wina wyniosła nas po około 35 zł.
Naszą ulubioną knajpą, którą znaleźć można nieopodal Rynku został Dom Legend.
Adres:
ul. Staroievreiska 48, Lwów
Do środka zaprasza przemiły staruszek w cylindrze, który opowiada legendy i anegdoty. Naszą uwagę przykuwa też wielka metalowa głowa smoka wystająca z kamienicy, która kilkakrotnie w ciągu dnia zbiera tłum gapiów na pokaz ziania ogniem.
Dom legend to kilkupiętrowy lokal, o świetnym wystroju, którego każdy z pokoi przedstawia jedną z lwowskich legend. Oprócz wypicia piwa, własnego wyrobu nalewek, można zjeść smaczny obiad prosto z pieca. Z ostatniego piętra knajpy można wyjść na dach i pijąc piwo lub gorącą herbatę podziwiać piękną panoramę Lwowa i stare dachy kamieniczek. Można wejść do komina, pozdrowić kominiarza siedzącego nieopodal albo wsiąść do trabanta na polskich blachach!
Warto też wypić choć jedno z wielu rodzajów serwowanych piw w Beer Theatre Pravda.
Adres:
Stary Rynek 32, Lwów
Na parterze znajduje się sklep, w którym możemy zaopatrzyć się w złoty trunek, a na pozostałych trzech piętrach zjeść ciepły posiłek, wypić kawę, herbatę, wino i oczywiście piwo. Lokal swój bardzo przyjemny klimat zawdzięcza świetnemu wystrojowi, bardzo uprzejmej obsłudze i muzyce na żywo granej przez orkiestrę!
Jest też miejsce dla wielbicieli kotów. W Opti meal można zjeść obiad, wypić kawę czy herbatę w otoczeniu ukochanych czworonogów. Zwierzaki są przyjazne, nie boją się ludzi i chętnie dają się głaskać, z ciekawością zaglądają jakie pyszności znajdują się na naszych talerzach :)
4. Lwowskie pomniki
Krążąc po Starym Lwowie co chwilę napotykałyśmy na swojej drodze na pomniki i zawsze przyciągały one naszą uwagę. Spotkałyśmy np. Nikifora Krynickiego…
Pomnik artysty stoi nieopodal kościoła Dominikanów. Turyści zdecydowanie upodobali sobie jego nos, od ich pieszczot aż się błyszczy. Jak wam się podoba prymitywizm w wydaniu Nikifora? Klik
Polskim akcentem jest pomnik Jana Zeha przemysłowca, pioniera przemysłu naftowego. Siedzi on na krześle przy stole, na którym stoi lampa naftowa. Tuż ponad nim z okna wychyla się Ignacy Łukasiewicz, polski farmaceuta i współpracownik Zeha.
Pomnik Jerzego Franciszka Kulczyckiego znalazłyśmy na pl. Daniela Halickiego Przedstawia siedzącą postać w tureckim stroju z imbrykiem u boku. Kulczycki słynie z zaszczepienia zwyczaju picia kawy we Lwowie.
Pomnik Tarasa Szewczenki ukraińskiego poety, malarza oraz przedstawiciela romantyzmu znajduje się na Alei Wolności i powstał w miejscu wyburzonego pomnika Lenina. Rzeźba poety została otwarta 24 sierpnia 1992 roku, w rocznicę uchwalenia Deklaracji Niepodległości Ukrainy. 12-metrowa dekoracyjna płaskorzeźba (tzw. „Fala odrodzenia narodowego”) znajdująca się za Szewczenką dobudowywana była do 1996 roku.
I najważniejszy! Pomnik Adama Mickiewicza, projektu Antoniego Popiela to zdecydowanie jeden z największych polskich akcentów, które można znaleźć we Lwowie. 30 października 1904 r. na uroczyste odsłonięcie pomnika przybył z Paryża syn poety Władysław Mickiewicz. Pomnik znajdujący się na Placu Mickiewicza (wcześniej był to Plac Mariacki) uważany jest za najpiękniejszy ze wszystkich znajdujących się we Lwowie. I rzeczywiście robi wrażenie, nie tylko wielkością, ale i wykonaniem. Pomnik to 21-metrowa granitowa kolumna podtrzymująca znicz a u jej stóp znajduje się wykonana z brązu postać Mickiewicza (wys. 3,3 m), nad nią skrzydlaty geniusz poezji, podający poecie wieniec wawrzynu. Pomnik daje początek tzw. Alei Wolności nazywanej również Prospektem Swobody.
5. Prospekt Swobody
Aleja Wolności to jedna z najbardziej charakterystycznych ulic Lwowa. Niegdyś w tym miejscu płynęła rzeka – Pełtew. Dziś to tutaj, na świeżym powietrzu toczy się towarzyskie życie miasta. Lwowianie spędzają tu swój wolny czas, odpoczywają, grają w szachy, słuchają ulicznych grajków, dzieci korzystają z uroków kiczowatej miejskiej karuzeli, turyści oblegają budki z pamiątkami. Znajduje się tu wspomniany już pomnik Tarasa Szewczenki, pod nim odbywają się mini koncerty, manifestacje i uroczystości patriotyczne, w jednej z takich uroczystości miałyśmy okazję „niechcący” uczestniczyć.
Wzdłuż alei ciągną się piękne zabytkowe XIX i XX- wieczne kamienice, w okolicy mieści się kościół Jezuitów. Na końcu Alei znajduje się Gmach Teatru Wielkiego Opery i Baletu.
6. Lwowski Narodowy Akademicki Teatr Opery i Baletu im. Salomei Kruszelnickiej
Jest to jeden z najpiękniejszych budynków Lwowa, prawdziwa perła architektury, rzeźby i malarstwa końca XIX wieku. Oszałamia przepychem, na widowni pomieści 1200 gości.
Gmach budowano zaledwie 3 lata (1897-1900 r.), projekt teatru wykonał dyrektor lwowskiej Szkoły Przemysłowej prof. Zygmunt Gorgolewski, który osobiście nadzorował prace budowlane. Fasada budynku jest bogato zdobiona, do wejścia zapraszają olbrzymie drewniane drzwi.
Do ozdabiania gmachu teatralnego zaproszono najbardziej znanych artystów malarzy i rzeźbiarzy ówczesnego Lwowa. Wzrok przyciągają korynckie kolumny i przepiękne rzeźby. Budowlę zamyka znajdująca się nad sceną miedziana kopuła. Wchodząc do środka mamy wrażenie jakbyśmy przenieśli się do innej epoki, również wnętrze teatru jest bogato dekorowane, znajdują się tu kolorowe marmury, złocenia, przepiękne malowidła i rzeźby. Wielkie schody prowadzą nas na kolejne piętra widowni.
Na deskach Teatru Baletu i Opery odbyły się liczne, znakomite inscenizacje wielkich aktorów i wybitnych reżyserów, którzy zapisali się w historii polskiego teatru.
Nie mogłyśmy przegapić okazji i wybrałyśmy się na operę, aby całkowicie wczuć się w klimat brakowało nam tylko pięknych sukien.
Druga część Subiektywnego przewodnika po Lwowie już niebawem…
Tekst i zdjęcia Marta :)
Leave a Reply