„Nic tak nie zmienia naszej planety jak produkcja żywności. Odciska się to na środowisku, miliardach zwierząt i oczywiście na ludziach. Moim zdaniem należy to rozpatrywać w kategoriach moralnych. Nasze wybory żywieniowe nie są obojętne etycznie”.
– za Peter Singer, prof. bioetyki Uniwersytetu Princeton
„- Gdy znajdujemy furę dobrych warzyw, to z jednej strony egoistycznie się cieszymy. Z drugiej jednak strasznie nas wkurza, że to wszystko ląduje na śmietniku. Zwłaszcza gdy znajdujemy produkty odzwierzęce, na przykład 50 litrów mleka. To totalny brak szacunku dla pracy ludzi, zwierząt, ziemi, powietrza, wody i wszystkich tych, którzy nie mają co jeść – tłumaczy Magda” freeganka – źródło Gazeta Wyborcza: Kraków
Przyzwyczailiśmy się do zakupu najładniejszych towarów. Marnotrawstwo jest w super marketach tematem tabu,a zawartość kontenerów tajemnicą. Zabraliśmy ze sobą kamerę. Oto przykładowy obraz:
Miało być zwięźle. Ale się nie udało. Pisałam ten tekst etapami. Nie mogłam napisać tylko kilku słów i wrzucić zdjęć.
Najpierw to obserwowałam, potem spróbowałam, a dalej…naczytałam się chyba wszystkiego co znajdziemy w internecie na temat freeganizmu. Freeganizm rozpoczął lawinę czytanek na temat (nad)produkcji żywności. Naoglądałam się filmów dokumentalnych w tematach żywienia, których tytuły znajdziecie na końcu tekstu i które uważam za najważniejsze w mojej prywatnej kolekcji. Freeganizm przyspieszył we mnie proces uświadamiania sobie mojej filozofii jedzenia, którą cały czas rozwijam.
W którymś momencie zrozumiałam,że freeganizm dla mnie – to protest.
Spróbuję Wam zatem trochę o tym opowiedzieć, o mojej historii związanej z freeganizmem i o całym procesie jaki zachodził ze mnie, o tym jak jest spostrzegany freeganizm. Dalej o globalnym marnotrawieniu jedzenia i o jego skutkach.
A także o tym:
Jakie przesłanie niosą ludzie, którzy z wyboru, a nie z konieczności, między innymi żywią się jedzeniem, które znajdują w śmietnikach?
Czy jest to bezpieczne i legalne?
Mam nadzieję, że zaciekawi. Miłego czytania.
Freeganizm to antykonsumpcyjny styl życia. Freeganizm uprawiają freeganie. Są to ludzie, którzy żywią się między innymi tym, co znajdą w śmietnikach i tym, co zostanie wykluczone ze sprzedaży i jest do wzięcia. Od biednych i bezdomnych odróżnia ich to, że szukają pokarmu w śmieciach z wyboru, a nie z konieczności. Nie chodzi tu o oszczędzanie pieniędzy. To jest plus poboczny – fakt, który trzeba wymienić.
Wiele sklepów na koniec dnia wyrzuca te rzeczy, których nie udało się sprzedać, a w danym dniu mija im termin przydatności.
Dobrym miejscem na poszukiwania jedzenia są kontenery znajdujące się przy barach i restauracjach – tam wyrzuca się ogromne ilości produktów każdego dnia.
Freeganizm to forma spędzania czasu na ratowaniu jeszcze dobrego, świeżego jedzenia. Oficjalnie ruch ten powstał w USA w połowie lat 90. XX w. Nazwa jest zbitką angielskich wyrazów: free (1* ) i vegetarianism, veganism(2*):
1*Free. Wolny. Darmowy
Nie do końca wolny.
Na przykład w Szwajcarii przyłapanie przez policję na zbieraniu w śmietniku kończy się mandatem i to nie małym lub aresztem. W Polsce kontenery są zamknięte na kłódki.( Żywność nie jest sortowana, brudy z podłogi leżą w jednym śmietniku z bananami, pomidorami i serem. W Szwajcarii często są kontenery osobne na chleb, osobne na środki czystości itd. Jeszcze nigdy nie spotkałam się tu z jedzeniem, które jest zmieszane z resztami po sprzątaniu marketu. Słyszałam, że w innych miejscach na świecie jedzenie choć jest jeszcze dobre polewa się mocnymi środkami chemicznymi, by nikt ich nie zbierał). W Stanach Zjednoczonych to czy dumpster diving (nurkowanie w śmieciach) jest legalne, czy nie, zależy od danego stanu. W Nowym Jorku można swobodnie korzystać ze śmieci pozostawionych na ulicy. – Na Manhattanie, na 3. Alei są sklepy spożywcze, które wystawiają śmieci o dziewiątej wieczorem – podpowiada Trashwiki. Freegańska wikipedia informuje, gdzie w danym mieście dobrze wybrać się na łowy. O Polsce informacji jest bardzo mało.
Tak więc nie do końca wolny i nie do końca darmowy.
Ale pozostaje wolny wybór.
2*Veganism. Vegetarianism Weganizm.
I jednak nie wszyscy freeganiści są weganami czy wegetarianami. Nazwa została przyjęta przez wszystkich „kontenerowców”.
Czy bycie freeganem niesie za sobą zagrożenia?
Freeganie nie jedzą tego, co jest nieświeże. Przykład: jeśli jakiś produkt jest przeterminowany tylko o jeden czy kilka dni, kontenerowiec chętnie go weźmie i powie, że ten odstęp czasu nie robi różnicy dla produktu. Jeśli jednak data ważności widniejąca na opakowaniu dawno minęła, freeganin nie zaryzykuje i… wyrzuca do śmieci znalezisko.
Wiele osób od bycia freeganem odstraszają względy higieniczne. Coś nadającego się do zjedzenia, może leżeć obok czegoś starego, brudnego, nieświeżego. Szczury i robactwo też chętnie buszują w kontenerach. Choć nigdy ich osobiście nie spotkałam.
Dyskusyjna jest również kwestia prawna. Choć póki co w Polsce nie ma przepisów regulujących kwestię buszowania po cudzych śmietnikach. Policja jednak może zatrzymać takie osoby i oskarżyć o śmiecenie bądź wtargnięcie na teren prywatny.
Z formalnego punktu freeganizm to kradzież. Po upływie terminu przydatności żywność staje się odpadem organicznym. Póki te odpady nie zostaną przekazane firmom zajmującym się utylizacją lub ich dalszym zagospodarowaniem, są własnością sklepu – tłumaczy Karol Stec, dyrektor ds. koordynacji projektów Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji (POHiD), która zrzesza 12 największych sieci handlowych w Polsce.
„- Supermarkety nie chcą, by brano jedzenie ze śmietników, bo wolą, byśmy kupili te produkty. Nie przejmuję się ich pobudkami, bo wiem, że nie są etyczne – tłumaczy Martyna, freeganka” – źródło: artykuł Gazeta Wyborcza: Kraków
Zobacz zwiastun popularnego filmu dokumentalnego „Dive!” w reżyserii Jeremy’ego Seiferta, który ukazał życie freegan w Los Angeles.
Konwencjonalna ekonomia a Ekonomia Wspólnego Dobra
Freeganie ograniczają swój udział w konwencjonalnej ekonomii. Swoim zachowaniem chcą sprzeciwić się światu konsumpcji i marnowaniu jedzenia. Jest to aktywny protest. Często niosący za sobą konsekwencje prawne, gdyż w wielu krajach takie działania są karalne. Chcą zwrócić uwagę społeczeństwa na bezmyślność ludzi w kupowaniu i wyrzucaniu produktów spożywczych. Zachęcają także do proekologicznego stylu życia. Do świadomego wyboru pożywienia, który nie krzywdzi natury. Na przykład jako jedno z działań – kupując jedzenie prosto od rolników. Freeganie nie tylko zbierają śmieci.
Konwencjonalna ekonomia. Ignoruje planetę. Jest zafiksowana na wskaźnikach wzrostu gospodarczego. Nie chce ponosić odpowiedzialności za szkody wyrządzone planecie i ludziom. Postępująca indywidualizacja i rywalizacja doprowadziła z kolei do zaniku solidarności i wrażliwości na drugą osobę, na ogół. IGNORUJE CAŁY ŁAŃCUCH POŚREDNICTWA ŻYWNOŚCI OD POLA UPRAWY i HODOWLI ZWIERZĄT – DO NASZEJ RĘKI. Co to łańcuch? ->Wyrzucane są produkty w momencie zbiorów, transportu, sprzedaży, a na samym końcu często lądują w naszych domowych śmietnikach.
Gorączkowa pogoń za zyskiem, skoncentrowanie się na własnych interesach, niesprawiedliwa polityka
Konwencjonalna ekonomia ignoruje skutki uboczne ekonomicznego sukcesu, takie jak zmiany klimatyczne, niszczenie lasów, rosnące zanieczyszczenie, rozpad wspólnot. Pieniądze mierzą tylko wąsko określony typ wartości, a wskaźniki ekonomiczne, określony typ sukcesu. WYRAŻONA w pieniądzach – maksymalizacja własnych korzyści to wskaźnik PKB. Wskaźnik mierzący zsumowaną wartość wszystkich dóbr i usług wyprodukowanych i wymienionych w danym kraju w ciągu roku – to podstawowy miernik dobrobytu w konwencjonalnej ekonomii. Uwzględnia tylko niewielki fragment ludzkiej aktywności, pomijając to, co dla większości z nas jest naprawdę ważne.
Większość systemów demokratycznych opiera się na krótkich cyklach elekcji, które zachęcają polityków do przekładania krótkoterminowych iluzji nad długofalową politykę zmian. Bonusy finansowe w sektorze prywatnym także napędzają koło krótkowzroczności, wymagając od pracowników ciągłego zwiększania zysków kwartalnych.
Pogoń za konkurencyjnością na wolnym rynku przesłania politykom i ekonomistom te aspekty, których nie da się wycenić – etyczną produkcję, jakość życia.
To tzw. wyścig na dno, w którym firmy prześcigają się w obniżaniu standardów zatrudnienia, czy jakości produkcji.
Konwencjonalna ekonomia opiera się na długu i napędza konsumpcję.
Zdecydowana większość pieniędzy nie jest dziś emitowana przez banki centralne, lecz przez banki prywatne, za każdym razem kiedy udzielają kredytu. Na każdą jednostkę wyprodukowanego w ten sposób pieniądza przypada jednostka długu plus odsetki, które ktoś musi spłacić. W tym systemie gospodarka musi rosnąć, aby wyprodukować pieniądze na spłatę długu. Dlatego stale generuje nowe pragnienia i niezaspokojone zachcianki (innowacje, mody itp.), które skutkują pogonią za złudnym szczęściem, depresją, niszczeniem środowiska, a także ogromną presją na planetę, której zasoby są coraz agresywniej eksploatowane.
System neoliberalny, pozbawiony moralnego kompasu, próbuje tłumaczyć wszystkie procesy społeczne dążeniem do „obiektywnej”, czyli wyrażonej w pieniądzach, maksymalizacji korzyści. Rosnącego globalnego progresu bez namysłu jego skutków.
Na szczęście. Na całym świecie pojawiają się organizacje, inicjatywy, ruchy społeczne i jednostki (aktywiści), które próbują działać wedle innej logiki. Ruch post-wzrost, kooperatywy spożywcze, rolnictwo wspierane przez społeczność (RWS), nowa ekonomia, ekonomia wspólnego dobra, ruch transition towns, lokalne waluty, związki zawodowe, ogrody społecznościowe i wiele innych, to PRZEPLATAJĄCA SIĘ Z TEORIĄ PRAKTYKA tworzenia alternatywy wobec neoliberalnej gospodarki.
To wstyd! Śmietnik! Fu!
Kontenerowcy budzą w społeczeństwie wiele kontrowersji. Przede wszystkim dotykają uczucia zawstydzenia. Śmietnik. Śmietnik jest czymś dla biedaków, bezdomnych, ludzi z najniższej warstwy społecznej. Wyjdźmy teraz poza wstyd. Jeśli spojrzymy na śmietnikowe wypady jak na coś co ratuje planetę – czy to dalej jest wstydliwe? Moim zdaniem nie. To powód do dumy. I właśnie dumę czuję, jakąś ulgę, ekscytację od momentu, gdy pierwszy raz spróbowałam freeganizmu. Pierwszy raz. Wybrałam się do kontenera w Szwajcarii. Śmietniki były otwarte. Zwykle są otwarte. Otworzyliśmy je i zobaczyłam masę dobrego jedzenia. Warzywa, owoce razem, chleb osobno, mięso i wędliny osobno, chemikalia osobno. Zamarłam w miejscu. Bo choć wiedziałam, że ten obraz tak wygląda, to nie wiedziałam jak to działa na mnie na żywo. Zrobiło mi się bardzo smutno, tak że potrzebowałam chwili, by zacząć je wybierać. Kolejne razy to już przyjemność.
Zwykle wybieramy się ze znajomymi i przyjaciółmi, a potem wspólnie gotujemy :) Przyjemnością jest dzielić się tym, co znajdziemy lub przygotujemy.
Jednym z najczęstszych „znalezisk” są papryka, pomidory, pomarańcze, sery. Cała masa bananów. Pomysły na ich przyrządzenie? Całe mnóstwo! Można je usmażyć, zrobić ciasto, zrobić shake’a z otrębami i rodzynkami lub po prostu ususzyć i jeść jak chipsy.
Freeganie, którzy są wegetarianami lub weganami nie szukają mięsa. Kierują nimi nie tylko względy ideologiczne, ale także racjonalne. Zatrucie mięsem jest niebezpieczne dla zdrowia i życia człowieka. Na to trzeba uważać i wiedzieć jak selekcjonować mięso.
Ryneczek. Początki zbieractwa resztek
Dawniej ludzie bardziej szanowali jedzenie. W filmie „Globalne marnotractwo” nakręcono wypowiedz szefa wysokiej klasy restauracji w Nowym Jorku „Le Bernardin”, francuza Erica Riperta. Podpisał on umowę z City Harvest (organizacją zajmującą się zbieraniem reszty jedzenia z różnych miejsc, takich jak restauracje na posiłki dla potrzebujących), na darowiznę resztek jedzenia, która zostaje pod koniec dnia. Z wrażliwością wspomina czasy swoich dziadków, kiedy oni z szacunkiem odnosili się do pożywienia. Mówi ” Stosunek do pokarmu zmienił się w porównaniu z tym co było 50 lat temu. Pamiętam, że dla moich dziadków chleb był święty. Przeżyli dwie wojny, poznali głód. Ich pokolenie bardzo szanowało żywność. Niczego nie wyrzucano. Ważny jest powrót do tych wartości. Uświadomienie sobie, że żywność nie wpada sama w ręce”.
Moje początki z poszanowaniem pożywienia sięgają czasów mojego dzieciństwa. Pamiętam jak z babcią chodziłam na ryneczek w Zielonej Górze, który do dziś odbywa się we wtorki, czwartki i soboty na ulicy Owocowej. Wtedy i muszę się do tego przyznać, bo siedzi to we mnie głęboko pamiętam jak czasem wstydziłam się tego, że babcia przy okazji zakupów sięga po leżące na ziemi jabłko, ziemniaka czy cebulę, która wypadła czy została wyrzucona ze stanowiska targowego i zostałaby wyrzucona na śmietnik po zamknięciu. To były czasy, kiedy w Polsce powstawały Markety, a potem Super Markety, a dalej Hiper Markety. Coraz bardziej pływaliśmy w zakupach. Pamiętam jak mówiliśmy w podstawówce jakie to wielkie koszyki rodzice wywozili z weekendowego wypadu do super-hiper marketu. Nawet nie jeden pełen koszyk, dwa. Te na kółkach. To był rodzaj prestiżu. Półki sklepów uginały (jeszcze-wciąż się uginają) się pod obfitością towarów! Nasi rodzice oszaleli, przecież jakiś czas temu latali z kartkami po papier toaletowy. Niedawno brakowało towaru, a teraz oczy szalały jakbyśmy patrzyli przez pryzmat kalejdoskopu. Robiliśmy zapasy. Kupowaliśmy tyle ile potrzeba i tyle ile się przyda w przyszłości w razie „czegoś”. Zapasy,zapasy,zapasy…
Z drugiej strony jestem z babcią na ryneczku i widzę jak podnosi cebulę z rogu chodnika. Z jednej strony jestem z nią, z drugiej parzę na ludzi i ich reakcję. Widzę w oczach jednych – tej mniejszości akceptację, a w oczach innych jakiś wstręt. Czuję wstyd. Przecież stać nas, więc czemu ona to robi… Teraz wiem. Minęło tyle lat. Rok temu wybrałam się na ryneczek pod sam koniec. Między zakupami po raz pierwszy zbierałam porozrzucane pojedyncze marchewki, pietruszkę, cebulę, buraki, seler…Uzbierałam cały koszyk. Byłam zdziwiona jak dużo tego jest.
Co z tego zrobiłam? Rosół i placki ziemniaczane z burakami, z marchewką. Placki do dziś wspomina moja szefowa, które zaserwowałam w przerwie na lunch w pracy.
Pierwszy raz był przełamywaniem wstydu. Podchodziłam nieśmiało, gdy sprzedawca był już cały spakowany i nie zerkał w moim kierunku. Przecież podnoszę z bruku jak brudas, bezdomny. Jest to inne. Wyłamanie niesie za sobą ocenianie. A, że wychowujemy się od początku w takich zasadach i regułach społecznych – jest to niełatwe do przezwyciężenia. Dlatego krok po kroku zmieniało się to we mnie i nabierałam odwagi. Zaczęła górować myśl – że robię coś dobrego dla natury nad wstydem. A zaraz za tym zobaczyłam miłe reakcje ludzi i ich ciekawość. Zaczęłam z nimi o tym rozmawiać, a nawet pokazywać co robię, co zbieram. Teraz podchodzę do sprzedawców i pytam czy kupka warzyw z boku ich stoiska jest do wyrzucenia. Myślałam,że to będzie ich bardziej denerwować,że nie kupuję a zbieram…a spotkałam się z bardzo miłą reakcją. Pewien Sprzedawca dał mi wykład, że to jedzenie jest tak naprawdę w super stanie – jednak nie sprzeda się ze względu na wygląd warzywa. Pokazał mi co i jak odkroić. Gdy miałam już odchodzić, powiedział bym poczekała i dał mi pełno warzyw, które odkraja na pokaz dla klienta. Inna pani sprzedawczyni-rolnik powiedziała, że sama zbiera pomidory, które zostawia na koniec targu jej sąsiad sprzedawca. I wskazała mi to miejsce. Zaznajomieni sprzedawcy oddają mi często to czego nie sprzedadzą. Nie opłaca im się zabierać warzyw do domu. Często dają coś w prezencie i żartują „za to,że się tak nazginam”.
Oczywiście nie chodzi o to, by być na granicy wariactwa, po prostu jest to fajny sposób na dobre samopoczucie. Nie chodzi o to, by nie kupować – chodzi o to by kupować tak, by planować wykorzystanie zakupów. Chodzi też o to, by nie napędzać sklepowych zapasów – zbyt dużo mamy na półkach. Czasem wolałabym, by czegoś brakowało…niż się marnowało.
Doggie Bag – poproszę zapakować na wynos
Zaprzyjaźniłam się z właścicielką restauracji, która oddaje mi reszki mięsa dla moich psów. Zwykle jak wybieram się tam na obiad, a robię to bardzo często – moje psy są zawsze ugoszczone. Pani Krysia karmi zwierzęta z pobliskich podwórek i ofiarowuje takie resztki innym zaprzyjaźnionym klientom. Polecam zapytać w swojej ulubionej restauracji o reszki jeśli macie zwierzaki.
Dodatkowo zauważyłam, że w Polsce istnieje jakiś wstyd zabierania resztek z naszego dania na wynos do domu. Zasiadamy w restauracji co zjemy to zjemy, a co nie..wypada zostawić na talerzu. Wypada, nie zabrać ze sobą. Elegancko, romantycznie, na szybko. Lecimy dalej. Widzę często jak na talerzach zostaje pół dania. W domu przecież zwykle też wyrzucamy…czyż nie? Nie zostawiamy raz ugotowanego dania na później…? Przekomarzam się. Bo wydaje mi się,że jednak zostawiamy. Czy wieczorem, a nawet na drugi dzień te 3 pierogi ruskie nie będą już smaczne? Moim zdaniem będą. W Australii zabieranie jedzenia na wynos nazywa się doggy bag. I nie jest to wstydliwe, jest to popularna forma nie marnowania pożywienia.
Czy to tak wypada zabrać to czego inni nie chcą?
Jak to działa na świecie?
Nowojorska społeczność freegan co dwa tygodnie organizuje tzw. trash tours (śmieciowe wycieczki) po śmietnikach. Zaprasza na regularne freegańskie uczty i wolny targ, gdzie również starą płytę można wymienić na książkę.
Powstała freegańska restauracja i warzywniak The Gleaners’ Kitchen (Kuchnia zbieracza) link-> http://www.thegleanerskitchen.org/. Jej założyciel Maximus Thaler, serwuje posiłki za darmo. Chętni mogą wspomóc jego działalność wolnym datkiem. Gotuje z tego, co ma:
„W Hiszpanii częściej niż w Polsce spotyka się ludzi, którzy szukają na śmietnikach mebli, sprzętów kuchennych i jedzenia. O wiele popularniejsze są też targi oparte na wymianie. To piękne, że ludzie uznają za normalne korzystanie z tego, czego inni ludzie nie chcą – uważa Xavier Bayle, freeganin, hiszpański artysta, który mieszka w Polsce od ośmiu lat” – źródło Gazeta Wyborcza: Kraków
W Polsce marnuje się rocznie 9 milionów ton żywności
Jak donosi raport Komisji Europejskiej z 2010r. w Polsce marnuje się około 9 mln ton żywności. Jeszcze bardziej zaskakuje fakt, że około 30% Polaków wyrzuca pełnowartościową żywność (Millward Brown SMG/KRC na zlecenie Federacji Polskich Banków Żywności). Szkodzi to nie tylko naszym portfelom, ale i środowisku, w którym żyjemy.
Dla przykładu: do produkcji 1 kg wołowiny zużywa się ok 15 tys. litrów wody (czyli tyle ile, jedna osoba wypija w ciągu kilkunastu lat!). Ponadto wiele rozwiniętych państw przeżywa kryzys ekologiczny – wysypiska śmieci coraz częściej są przepełnione, a co gorsza – brakuje miejsc na nowe. Brzmi przerażająco, kiedy o tym pomyślisz, prawda?
W Polsce sami konsumenci wyrzucają na śmietnik około 2 mln ton jedzenia – tyle, ile byłoby w stanie wyżywić 2 mln ludzi – podkreśla prezes Federacji Polskich Banków Żywności Marek Borowski. Banki żywności w Polsce powstały na początku lat 90. XX wieku. To organizacje, których misją jest zagospodarowanie żywności wyprodukowanej w nadmiarze na cele społeczne.
Link ze skalą marnowania żywności –> http://bankizywnosci.pl/pl/Strony/marnowanie-zywnosci.html
W badaniach 60 proc. społeczeństwa przyznało się, że marnuje żywność, dlaczego więc nas to nie martwi? Jak można wdrożyć to zmartwienie do świadomości?…
Maria Kowalewska z Federacji Polskich Banków Żywności podkreśla, że to, jak traktujemy jedzenie, jest nie tylko naszą sprawą. Każdy z nas, kto wyrzuca jedzenie ma wpływ na całą gospodarkę żywnością. Wpływ! Na naszą kurczącą się w zasoby ziemię. Naturę. Planetę.
Korzystnym zjawiskiem jest to, że pomału mniej marnują producenci i dystrybutorzy produktów spożywczych, którzy przekazują nadwyżki Bankom Żywności. Stąd produkty trafiają do stołówek, jadłodajni i organizacji, które przygotowują paczki żywnościowe dla potrzebujących. Banki Żywności przyjmują między innymi niesprzedane nadwyżki produktów sezonowych.
Organizacja Narodów Zjednoczonych – wśród celów na lata 2015 – 2030 podkreśliła ograniczenie marnowania żywności.
Produkt jest wytwarzany w celu, żeby został skonsumowany. Czy produkt jest wytwarzany, by sprzedawać jego największą ilość – bez znaczenia, czy jest zostanie on wykorzystany czy nie?
Zrozumienie tego powinno stać się naszym celem, mimo życia, które przeżywamy codziennie. Nie wolno dłużej zwlekać!
Nie wolno dłużej zwlekać. Jesteśmy świadkami sytuacji, których nie sposób wiązać wyłącznie z kryzysem gospodarczym. Jesteśmy świadkami niszczenia planety. Kilka dni temu usłyszałam w radio, że chmury lodowe, w których niegdyś stwierdzono zamarzalnię, obecnie zawierają krople wody. Zamiast ogólnikowego apelowania o współpracę i kierowanie się dobrem wspólnym co własnie po części robię pisząc ten tekst – mam na myśli zupełnie inną potrzebę, by przekazać, byśmy indywidualnie w swoim życiu zadecydowali o tym co można zmienić. Nie czekać na proroka, polityków, czy innego przywódcę, który nas pokieruje jak spróbować uratować naszą Ziemię.
„Niesprawiedliwy podział owoców ziemi”. Miliony ludzi na świecie cierpią wciąż z powodu głodu i niedożywienia. A świat tonie w żywnościowych śmieciach. Dlaczego? Bo napędzamy tę machinę. Wyrzucamy, kupujemy. Wybieramy najpiękniejsze, bo przecież komu jak nie mi się należy.
Na chwilę odejdźmy od jedzenia.
Przeczytałam raz kiedyś – gdzieś w internecie tekst pod zdjęciem z parą staruszków trzymających się za rękę, który brzmi tak: „Spytano parę staruszków, jak wytrzymali ze sobą 50 lat. Odpowiedzieli: Bo widzi Pan, urodziliśmy się w czasach, kiedy jak coś się psuło, to się naprawiało, a nie wyrzucało do kosza”. Dość popularne zdjęcie, tak mi się wydaje. Te słowa nie są banalne. Wiele rzeczy jest dla nas jasnych i o nich wiemy, więc ten tekst nie odkrywa nieznanego lądu myśli, ale po tym zaczęłam częściej patrzeć w stronę tego lądu i sobie o nim przypominać w ciągu mijających dni mojego życia.
Starano się zachować raz wytworzone dobro.
Wielki Sukces! Francja zakazała supermarketom wyrzucać niesprzedaną żywność!
Ustawa wprost zakazuje sieciom supermarketów niszczenia niesprzedanej żywności, a sklepy o powierzchni ponad 400 m kw. zobowiązuje do zawarcia przed czerwcem 2016 r. umowy z organizacjami charytatywnymi o przekazywaniu jedzenia. Opornych czekają grzywny do 75 tys. euro lub kara do dwóch lat więzienia. Niesprzedana żywność może też zostać wykorzystana na inne sposoby, np. jako kompost lub pasza dla zwierząt.
Nowe prawo przewiduje ponadto wprowadzenie w szkołach i firmach programów edukacyjnych o skutkach marnowania żywności.
Być jak freeganin…
Freeganie stawiają na społeczność, hojność, wolność, współpracę oraz dzielenie się – jako kontrast dla społeczeństwa opartego na materializmie, moralnej apatii, współzawodnictwie, konformizmie i zachłanności. Ideologia ta, wraz ze wzrostem mody na ochronę środowiska stała się w Europie tak popularna, że w Barcelonie powstał nawet specjalny przewodnik po mieście dla freegan.
Nie musisz od razu być „odpadożercą”. Wystarczy, że zaczniesz racjonalnie robić zakupy i uczyć się wykorzystywać produkty, którym kończy się termin przydatności. Pamiętaj, że lekko brązowy banan czy jabłko z niewielką plamką nie oznaczają, że produkt nie jest smaczny i wartościowy. Poeksperymentuj i znajdź dla niego zastosowanie. Obitą część jabłka można odkroić i dobrą część dodać do szarlotki.
Smacznego!
P.S.:
Między innymi za inspirację, encyklopedię do napisania tego tekstu posłużył mi film pt: „Globalne Marnotractwo” oraz „Przejadanie Ziemi”, które możecie znaleźć na zalukaj.com oraz mnóstwo artykułów, które są do znalezienia w internecie na temat freeganizmu.
Polecam także film dokumentalny, który jest przedłużeniem lub rozwinięciem „Przejadania ziemi” – trafiłam na niego zupełnie przypadkiem -> „Cud Terapii Doktora Gersona„:
Film, którego nie mam siły póki co obejrzeć „Mieszkańcy Ziemi” to dokument stworzony, by uświadamiać, w jaki sposób współczesna cywilizacja wykorzystuje zwierzęta do własnych celów. Autor stawia teorię o 'gatunkowizmie’ (dominacji człowieka i dyskryminacji innych gatunków) i ukazuje niehumanitarne, często wyjątkowo okrutne traktowanie i wykorzystywanie zwierząt, które wynika przede wszystkim z chęci zysku. Obraz podzielony jest na kilka części, które ukazują wykorzystywanie mieszkańców Ziemi (zwierzęta domowe; hodowle mięsne i mleczne; produkcja skórzanej odzieży, butów, futer; badania laboratoryjne; cyrki, wędkarstwo, polowania). Spora część ujęć została nakręcona przy użyciu ukrytej kamery, gdyż właściciele rzeźni i laboratoriów nie zezwoliliby na filmowanie praktyk, które mają tam miejsce. 'Earthlings’ zawiera wyjątkowo drastyczne sceny – tylko dla widzów o mocnych nerwach. Film ten jest wymieniany jako jeden z najlepszych dokumentów świata.
część cytatów została zapożyczona z artykułu: Ratujemy jedzenie
Tekst oraz zdjęcia Paulina.
Wspaniały tekst! Nie jest pierwszym freeganowym, o ktorym czytam. W przeszłości bardziej interesowałam się antykonsumpcjonizmem i teksty takie jak ten, sprawiają, że znowu mam ochotę działać na rzecz świata. Wielkie dzięki i mam nadzieję obejrzeć w bliskiej przyszłości polecone tytuly! Pozdrawiam ;)
Bardzo mi miło! <3 Tak też chciałam, by podziałał. Pozdrawiam słonecznie!
Jeśli nikt nie będzie działał na rzecz tego świata to nic się nie zmieni niestety….